czwartek, 7 stycznia 2010

Łowcy Dusz albo Łowcy(a) mamony - Jacek Piekara

Znany autor powraca z przygodami inkwizytora Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu. To już czwarta część przygód Mordimera Madderdin, choć złośliwi twierdzą, iż trzecia, bo „Sługa Boży” oraz „Młot na czarownice” wyszły w tym samym roku 2003, w przeciągu kilku miesięcy, co zgrabnie można było połączyć w jedną całość. Niestety książka wyszła w nowej szacie graficznej, więc posiadacze poprzednich zbiorów mają trochę galimatiasu na półce. Poprzednią metodą tytuł książki jest również tytułem opowiadania, niestety o ile w poprzednich tomach można było wywnioskować jak będzie tytuł następnego zbioru, Miecza Aniołów już nie, ale to nie wada. Zakończenie poprzedniego tomu bardzo wysoko podniosło poprzeczkę. Książka składa się z czterech opowiadań i daje nowe informacje o świecie uniwersum, gdzie herezją głoszenie, iż Pan Nasz Jezus umarł na krzyżu. Dowiadujemy się o sąsiadach Cesarstwa m.in. o Polsce czy jest mała wzmianka o Chinach, o wyprawie na Palatyn i największej tajemnicy klasztoru Amszilas: Opowiadania te, to tytułowe „Łowcy Dusz”, drukowana we fragmencie w poprzednim tomie „Wąż i gołębica - powrót”, „Piękna jest tylko prawda" oraz "Wodzowie ślepych". O ile pierwsze trzy opowiadania w sumie nie wnoszą nic nowego, a nawet powodują pewne pęknięcia logiczne świata, można je spokojnie pominąć. Skrajny tego przykładem jest „Wąż i gołębica - powrót” opowiadające o rasie wampirów, świadków ukrzyżowania Jezusa, w której nic w sumie ciekawego nie dowiadujemy się, a 50 stron już „uciekło”. Wodzowie ślepych jest przyczółkiem i wstępem do przyszłej powieść, "Czarna śmierć"(?) Myślę, że szkoda było blisko dwóch lat oczekiwania na ten zbiór, lepszym rozwiązaniem byłoby od razu wprowadzenie powieści. Nie marnowałoby się czasu i pieniędzy czytelnika. Jest to najsłabszy, nawet ostatnie opowiadanie nie ratuje tego zbioru, z dotychczasowych zbiorów o przygodach licencjonowanego inkwizytora Mordimera. Ciekawostką jest, że planowany jest wybór najlepszych opowiadań i wydanie ich w dwóch tomach opowiadań. Z 20, tak dwudziestu, nie z dziewiętnastu bo, „Sługi Bożego” wzbogaciło się o nowe opowiadanie, będzie składał się ten wybór, i zapewne opowiadania z tego zbioru a szczególnie ostatnie wejdą do niego. Ambitne przedsięwzięcie pokazania świata, gdzie Jezus zszedł z krzyża, a potem puścił juchę z prześladowców zostało roztrwoniony na takie sobie historyjki i nawet niesamowite pomysły jak Aniołowie Stróże niewiele pomagają. Dawno nie było takiego oczekiwania na kolejne przygody bohatera i takie rozczarowanie.