piątek, 13 sierpnia 2010

Ninja Assassin - James McTeique.

Czasami oglądając film wybieramy pozycję, która nie będzie nas absorbować intelektualnie. Obejrzeć zapomnieć, rozerwać się. W przypadku tego filmu miałem wrażenie, które  upewniło mnie już w spokoju w domu, po sprawdzeniu. producentem jest gość który, maczał palce w "Babilon 5" - filmie/serialu legendzie lat 90 tych. Drugim trochę gorszym było, bezustanne myślenie, skąd znam tego aktora, gdzie go widziałem, bo pomimo wartkiej akcji i ujęć jak w "300" czy modnym obecnie "Spartakusie Blood and Sand", nie mogłem się skupić. W sumie film nie warty wzmianki, ale po niewczasie  "zajrzyłem" gdzie w końcu i skąd pamiętam tego aktora. Po prostu grał w "Coupling", brytyjskiej według mnie rewelacyjnej komedii. Gość zapada  w pamięć choćby za pomieszczenie z kasetami. Próbowałem znaleźć coś podobnego np "100 Questions" ale to już nie to samo. Także nawet obejrzenie gniota czasami daje radość. A oglądacie jeszcze jakieś seriale?

czwartek, 12 sierpnia 2010

Ja Inkwizytor Wieże do Nieba - Jacek Piekara.

Nowe przygody inkwizytora Mordimera, to raczej dwie mikropowieści gdzie poznajemy początki bycia inkwizytorem oraz egzamin praktyczny. W pierwszej części  "Dziewczyny rzeźnika" rozwiązuje zagadkę morderstw powabnych kobiet pod okiem  bardziej doświadczonego inkwizytora Knote, który zarazem przeprowadza egzamin ostateczny młodego Mordimera. Zapijaczony, lubiący dziewki promotor nie ułatwia bohaterowi zadania, często wystawiany na wszelakie próby posłuszeństwa czy powściągliwości zdaje egzamin, ale nie wszystko jest takie jak wydaje się na początku . W drugiej części "Wieże do nieba", będąc już inkwizytorem dostaje swoje pierwsze samodzielne zadanie polegające na sprawdzeniu czy któryś  z architektów cudownej świątyni nie jest czasem zamieszany w spisek ciemnej strony. Po skoku w bok z przygodami inkwizytora dostajemy znowu początek, gdzie poznajemy formowanie i kształtowanie się przyszłego charakteru Mordimera. W sumie to jestem zawiedzony, oczekiwałem raczej ciągu dalszego, raczej dla zagorzałych fanów.

środa, 11 sierpnia 2010

Shrek Forever 3D - Mike Mitchell.

Będąc we Wrocławiu, w Arcadach, oraz losując kto pójdzie z starszą córką na kolejną część Shreka, wypadło na mnie, cóż nie zobaczę nowego Toy Story, a może zobaczę. Sceptycznie podchodząc do nowych przygód, mając w pamięci Trzeciego, który wybitnie się nie podobał, usiedliśmy w fotelach siorbiąc szkodliwe płyny z zestawów, założyliśmy  okulary, bo wersja 3D i zaczęliśmy oglądać. W połowie okulary zaparowały córce, więc się zamieniłem, popcornu już nie było, ale się nie nudziłem, może jedynki nie przebijał ale trójkę już na pewno, taki średni poziom dwójki. Zobaczenie swoich bądź co bądź ulubionych bohaterów z innej perspektywy oraz "nowej-starej" Fiony daje kupę radochy. Każdy odbierze kolejny film o Shreku na innym poziomie, ale to dobrze, w skrócie, aby nie psuć zabawy. Uważajmy czego sobie życzymy oraz co podpisujemy. A rutyna  i "nudne" takie same dni, czasami są o wiele lepsze od tego co może nas spotkać, a 3D to już wisienka na torcie.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Rock'n'roll, bejbi! - Piotr Rogoża.

Po książkę sięgnąłem odruchowo, oryginalna okładka w formie kultowej kasety magnetofonowej typu BASF czy czytane wcześniej opowiadania w "Nowej Fantastyce" czy "SFFiH" zapowiadały interesującą książkę. Przygody młodych osób z małego miasteczka Cielęcin, gdzie zgodnie zapowiedziami powinno być "...największy rockowy rozpierdziel od czasów Nirvany", co jest trochę na wyrost. Będąc młody pacholem słuchałem "trochę" muzyki punk, to przynajmniej można było nazwać rozpierdzielem. W całości zbiorem jest niestety nudny, żeby nie powiedzieć przeciętny. Jedyne ciekawe w miarę opowiadanie to o Świętym Anzelmie, gdzie mniej już wygłupów i poważny temat oraz jedyne nie Cielęcinowe opowiadanie "Jajko", które daję nadzieję, że będzie jeszcze szansa przeczytania coś ciekawego. Młodzież pokazana w szkole przez np. Orbitowskiego w "Tracę ciepło" a w tych opowiadaniach to  w sumie bez porównania, na niekorzyść Piotra. Obok leży jeszcze "Po spirali" tegoż autora, może znajdę czas.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Incepcja - Christopher Nolan.

Czy pamiętacie taki seans w kinie, gdzie nie słychać siorbania etc, dzwonków telefonów komórkowych, nikt nie rozmawia i nie wychodzi? To pusta sala kinowa albo tak ciekawy film, że nie wolno odwrócić się, żeby nie stracić sceny/wątku. W moim przypadku było jedno i drugie, pusta sala oraz zainteresowanie co stanie się za chwilę, pozwalało się radować nowym filmem Nolana. Może nie zaliczyłem totalnego opadu szczęki, ale jeśli ktoś lubi czasem myśleć w trakcie seansu, to akurat film dla niego. Wymieszanie wielu gatunków i nawiązywanie do wielu obrazów wcześniejszych daje nie ocenioną radochę. 
Czy rzeczywistość nas otaczająca jest prawdziwa? kiedy wiem czy śnimy? Jeden z najlepszych w swoim fachu Dom Cobb dostaję zlecenie nie na kradzież (co jest w obecnych czasach walką wywiadów gospodarczych) tylko wszczepienie  (incepcję) idei, ale w taki sposób, żeby osoba która jest podawana  procesowi myślała, że wypłynęło to samo od niej. Rzecz niemożliwa do realizacji, nikomu się nie udało (?), ostatnia misja pozwoli Cobbowi na naprawienie błędów przeszłości i powrót do ... , montowanie ekipy, szalone pościgi, walki w zerograwitacji (Gra Endera), acha zapomniałem dodać, że wszystko dzieje się w śnie,  czy może być sen w śnie? wiele poziomów snów? co jest rzeczywistością? (Ubik) daję w letnią burzową pogodę niesamowitą dawkę rozrywki, zadowolenia, uczucie pożytecznie spędzonego czasu. Zakończenie daję poczucie, że nie potraktowano mnie jak kretyna, i że muszę sam odpowiedzieć sobie na pytanie. Pamiętajcie jeśli usłyszycie przecudną piosenkę  Edith Piaf to zastanówcie się gdzie jesteście i obowiązkowo należy mieć swój totem.

sobota, 7 sierpnia 2010

Legndy cyberkatakumb - Kondrad Lewandowski.

Nowy zbiór opowiadań "Przewodasa" zaskoczył, raczej nie spodziewałem się autor, który "większość" czasu traci na rozwałkę forum Nowej Fantastyki czy utarczki słowne na grupie usenetowej, wydaje kryminały czy powieści przygodowo-historyczne, poruszy jeszcze temat cyberpunkowy. Zbiór opowiadań tworzy w pewnym sensie powiązane ze sobą całość. Oczywiście najjaśniejsze punkty całości były wcześniej drukowane czy w "Nowej Fantastyce" czy w "Czasie Fantastyki". Przypomnienie sobie "Powołanie Besta" czy "Egzorcystki" ma swoje zalety. Autor nie ucieka od swoich poglądów i zgrabnie przemyca w teksty swoją fascynację metafizyką czy swoim poglądem na świat, czyli słynną już Zasadą Zachowania Wolnej Woli. Są opowiadania, które drażnią pomysłem "Tabularezka" czy zbędnym okrucieństwem, ale zawsze można przejść do następnego opowiadania. Autor nie schlebia czytelnikowi, ale odpowiednia dawka czarnego humoru wynagradza "trud" przebrnięcia przez książkę.

piątek, 6 sierpnia 2010

Upiór Południa - Czerń - Tom 01 - Kossakowska Maja Lidia.

Pierwszy tom tetralogii Mai Lidii Kossakowskiej to na samym początku małe zdziwienie, wszystkie opowieści mogły pojawić się w jednym wydaniu książkowym, bo są naprawdę małej objętości i czyta się bardzo szybko. Korespondent będący w Afryce uczestniczy w zamachu, który jako jedyny przeżywa. Giną wszyscy z rąk bardzo młodych  ludzi wręcz  dzieci. Trauma po wydarzeniach to odwiedzanie dawnych miejsc pobytu na czarnym kontynencie, szukanie ukojenia w alkoholu, czy poszukiwanie śmierci w ciemnych zaułkach  niebezpiecznych dzielnic. Pustka, czerń, szaleństwo, czy coś może jeszcze uratować człowieka, pozwolić wrócić do świata żywych?  
Postęp wstępujący na kontynent, degradacja środowiska, czystki i bratobójcza walka czy jest czas na wiarę czy pamięć? Na wiarę w bogów okrutnych i wymagających, ale już zapominanych. Po co bóg/demon w którego nikt nie wierzy?  Jeśli wierzy to jaka jest cena, czy jest warta? Intrygująca i niepokojąca tylko ten upał.

Upiór Południa - Pamięć Umarłych - Tom 02 oraz Burzowe kocie - Tom 3 - Kossakowska Maja Lidia.

Druga książka z serii "Upiór Południa" nie jest już taka agresywna, bardziej spokojna i zrównoważona  nie oznacza nudniejsza. Zmieniamy kontynent, na pewno nie jest to już czarna Afryka. Westernowe rekwizyty pozwalają mieć nadzieje, że to dziki zachód, estetyka nie bardzo lubiana przez mnie. Szeryf ratuje życie zostawionej na pustkowiu osobie. To daje wiarę, że pomimo wszystko to dobra osoba. To działanie będzie miało brzemienne w skutkach  działanie siły niekoniecznie ziemskich.  Opis małego miasteczka ze swoimi tajemnicami, złymi i dobrymi postępkami, grzechami przeszłości wypada naprawdę ciekawie. Barwne, wyraziste postacie oraz obowiązkowa na dzikim zachodzie szubienica oddają znakomicie grozę sytuacji. Pomimo uprzedzeń co do stylistyki bardzo ciekawa pozycja.


Trzecia z cyklu książka jest najbardziej przekombinowana, oniryzm, wydumane poczucie humoru pomimo gadającego kota nie dają zadowolenia z lektury. Puszczanie oka oraz liczne paralele do innych utworów fantastycznych nie ratują trzeciej części, którą uważam chyba za najsłabszą. Weteran wojenny - kolejna złamana postać - zostaje poproszony o pomoc w ratowaniu umierającej krainy z innego wymiaru. Ruszając na pomoc, rozwiązuje kolejne questy, mamy wrażenie kpienia z czytelnika. Trudno zawieść niewiarę na kołku.To jakby podróż w jedną stronę na "nieświeżych grzybkach". Ból głowy oraz irytacja.

Ewangelia ognia - Michel Faber.

Korzystając z okazji międzynarodowego dnia książki zakupiłem krótką ale bardzo ciekawą książkę autora "Szkarłatny płatek i biały". W skrócie: główny bohater, znający aramejski i będąc w nieodpowiednim czasie w odpowiednim  miejscu, w trakcie  zamachu terrorystycznego znajduję w irakijskim muzeum, dobrze zachowane zwoje - świadectwo naocznego świadka śmierci Jezusa. Postanawia bez powiadomienia  nikogo przemycić zwoje do swojego kraju. Bohater tłumaczy zwoje oraz wydaje zdobywając upragnione przez siebie pieniądze oraz 5 minut sławy przy okazji niosąc kaganek oświaty. Tematy religijne są trudne, wystarczy wspomnieć awanturę o krzyż przy Pałacu Prezydenckim. Czy bohater otwiera Puszkę Pandory? A może jest Prometeuszem? Każdy sam sobie odpowie na te i inne pytania, książka pomimo niewielkiej objętości daje trochę materiału do przemyślenia. Po przeczytaniu krótkiej ale bardzo ciekawej książki przychodzi jeszcze jedna myśl, książka mogła wyjść w serii mity.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Nadchodzi - Łukasz Orbitowski.

Kolejna książka Łukasza to niestety zbiór opowiadań. Przyzwyczajony człowiek do "Horror Show", "Świętego Wrocławia" czy rewelacyjnego "Tracę ciepło" troszkę będzie kręcił noskiem, że trochę za mało. Mistrz grozy polskiej, ale nie tej gdzie z blokowisk tylko to raczej przypomnienie (nostalgia) za czasami minionymi. Bohaterzy z opowiadań to ubek z synem  profesorem, partyzant czy pionier lotów kosmicznych. To raczej opowieści nie o samym miejscu tylko stan ducha poszczególnych postaci z całym bagażem życiowych doświadczeń. Zbiór jest bardziej dojrzalszy niż wcześniejszy "Opowieści wigilijne" przez np nawiązania do Słowackiego, co może być utrudnieniem, pamięta ktoś "Króla burz"? I przyznam się bez bicia nie czytałem, przez co pewnie spłyciłem sobie odbiór "Popiela Armeńczyka" ale za to poznaje m.in tajemnice ciemnej strony Księżyca. Nie ma tutaj modnego obecnie wampira czy hektolitrów krwi, ale to naprawdę groza, uświadomienie sobie że wszystko kończy się śmiercią jest bardzo smutne. Powtarzając to jak mantrę największym mankamentem książki jest, że cztery z pięciu opowiadań były wcześniej drukowane w Nowej Fantastyce, Science Fiction Fantasy & Horror czy w zbiorach opowiadań A.D. XIII tom 2 i w Księdze Strachu. Oprócz tytułowego opowiadania, a raczej mikropowieści nie ma żadnej nowości dla czytelnika prasy branżowej.