poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Incepcja - Christopher Nolan.

Czy pamiętacie taki seans w kinie, gdzie nie słychać siorbania etc, dzwonków telefonów komórkowych, nikt nie rozmawia i nie wychodzi? To pusta sala kinowa albo tak ciekawy film, że nie wolno odwrócić się, żeby nie stracić sceny/wątku. W moim przypadku było jedno i drugie, pusta sala oraz zainteresowanie co stanie się za chwilę, pozwalało się radować nowym filmem Nolana. Może nie zaliczyłem totalnego opadu szczęki, ale jeśli ktoś lubi czasem myśleć w trakcie seansu, to akurat film dla niego. Wymieszanie wielu gatunków i nawiązywanie do wielu obrazów wcześniejszych daje nie ocenioną radochę. 
Czy rzeczywistość nas otaczająca jest prawdziwa? kiedy wiem czy śnimy? Jeden z najlepszych w swoim fachu Dom Cobb dostaję zlecenie nie na kradzież (co jest w obecnych czasach walką wywiadów gospodarczych) tylko wszczepienie  (incepcję) idei, ale w taki sposób, żeby osoba która jest podawana  procesowi myślała, że wypłynęło to samo od niej. Rzecz niemożliwa do realizacji, nikomu się nie udało (?), ostatnia misja pozwoli Cobbowi na naprawienie błędów przeszłości i powrót do ... , montowanie ekipy, szalone pościgi, walki w zerograwitacji (Gra Endera), acha zapomniałem dodać, że wszystko dzieje się w śnie,  czy może być sen w śnie? wiele poziomów snów? co jest rzeczywistością? (Ubik) daję w letnią burzową pogodę niesamowitą dawkę rozrywki, zadowolenia, uczucie pożytecznie spędzonego czasu. Zakończenie daję poczucie, że nie potraktowano mnie jak kretyna, i że muszę sam odpowiedzieć sobie na pytanie. Pamiętajcie jeśli usłyszycie przecudną piosenkę  Edith Piaf to zastanówcie się gdzie jesteście i obowiązkowo należy mieć swój totem.