Będąc we Wrocławiu, w Arcadach, oraz losując kto pójdzie z starszą córką na kolejną część Shreka, wypadło na mnie, cóż nie zobaczę nowego Toy Story, a może zobaczę. Sceptycznie podchodząc do nowych przygód, mając w pamięci Trzeciego, który wybitnie się nie podobał, usiedliśmy w fotelach siorbiąc szkodliwe płyny z zestawów, założyliśmy okulary, bo wersja 3D i zaczęliśmy oglądać. W połowie okulary zaparowały córce, więc się zamieniłem, popcornu już nie było, ale się nie nudziłem, może jedynki nie przebijał ale trójkę już na pewno, taki średni poziom dwójki. Zobaczenie swoich bądź co bądź ulubionych bohaterów z innej perspektywy oraz "nowej-starej" Fiony daje kupę radochy. Każdy odbierze kolejny film o Shreku na innym poziomie, ale to dobrze, w skrócie, aby nie psuć zabawy. Uważajmy czego sobie życzymy oraz co podpisujemy. A rutyna i "nudne" takie same dni, czasami są o wiele lepsze od tego co może nas spotkać, a 3D to już wisienka na torcie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz